Menu

„Przebudzenie” Anthony de Mello – recenzja autorstwa Joanny Hadam

3 marca 2020 - Recenzje
„Przebudzenie” Anthony de Mello – recenzja autorstwa Joanny Hadam

Jeślibym miała opowiedzieć o książce Anthonego de Mello „Przebudzenie” – jak o jakimś procesie – porównałabym ją do… obierania cebuli. Możemy z niej zdejmować powoli kolejne warstwy – od zewnętrznej do samego środka. A mimo całej swej warstwowej struktury – nadal pozostanie cebulą. Im dłużej obieramy, tym bardziej szczypie w oczy. Nie można jednak zapominać, że tą „cebulą” możemy czasami doprawić potrawę zwaną życiem.

Jeślibym miała natomiast tą samą książkę opisać jakimś symbolem – nasuwa mi się na myśl obraz mechanizmu starego zegara. Chodzi i tyka, sukcesywnie i wytrwale mieląc czas oraz uruchamiając jakieś sprężyny wewnątrz tajemniczego układu. Ale ponieważ jest to bardzo stary zegar – czasami w jego mechanizmie coś zazgrzyta, coś się zatnie, zbuntuje i zatrzyma, nie chcąc ruszyć (czytać?) dalej…

Trudno napisać recenzję o tej książce tak, jak się pisze zwykłe recenzje. Ciężko jest bowiem myśli jezuity pochodzącego z Indii przyjąć od razu, bezapelacyjnie, bezsprzecznie i w całości. Jeśli  dodamy do tego notyfikację podpisaną w 1998 r. przez ówczesnego kardynała Josepha Ratzingera i zatwierdzoną przez Jana Pawła II, która mówi m.in. o tym, że „przedstawione teorie nie są do pogodzenia z wiarą katolicką i mogą prowadzić do poważnych szkód” – mamy dzieło dość kontrowersyjne. De Mello ma świadomość, że z tym o czym pisze wielu odbiorców może się nie zgadzać. Prowokuje więc, pytając:

„Ile prawdy jesteś w stanie znieść, nie ratując się ucieczką”?

Autor „Przebudzenia” zachęca do samoobserwacji i dysocjacji:

„Obserwuj wszystko wewnątrz siebie i na zewnątrz, a jeśli coś ci się przydarzy – umiej patrzeć na to tak, jakby się to przydarzyło komuś innemu. (…) Nie komentować, nie osądzać, nie ustosunkowywać się do tego, nie wpływać, nie usiłować zmieniać, tylko rozumieć”…

Radzi żyć dniem dzisiejszym i nie przywiązywać się do nikogo i niczego:

„Jeśli więc chcesz żyć, to nie możesz mieć stałego miejsca zamieszkania. Nie wolno ci mieć schronienia. Musisz płynąć wraz z życiem”.

„Kochać ludzi oznacza – nie potrzebować ich”.

Anthony de Mello pomaga nam też zrozumieć, że dany problem może być w nas a nie w tym, co nas otacza, tylko trzeba sobie go uświadomić. Pisze np: „Kiedy twoja matka złościła się na Ciebie, nie mówiła, że coś z nią jest nie tak, mówiła natomiast, że z Tobą dzieje się coś złego. W przeciwnym bowiem razie nie dawałaby się ponieść złości. Dokonałem, matko, wielkiego odkrycia, że kiedy jesteś zła, to jednak coś z tobą jest nie tak. Zatem zamiast złościć się na mnie, lepiej byłoby, byś zajęła się sobą, problemem twojej złości. Zastanów się nad nim i rozwiązuj go. To nie jest mój problem”.

Myślę, że książka „Przebudzenie” może być również zachętą do prawdziwej, głębokiej przemiany, zweryfikowania teorii dotychczas wdrukowywanych w nas przez środowisko i ludzi wśród których żyjemy. Może wskazywać kierunek ku wolności, samotności, emocjonalnej niezależności, innego postrzegania, odrzucenia schematów, pojęć i etykietek.

Anthony de Mello budzi – szarpiąc mocno za ramię. Tylko od nas zależy, czy chcemy i lubimy być w taki właśnie sposób „budzeni”… Ale przeczytać – i przekonać się – warto.

 

 

 

 

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.